Niebywała historia urodzonego w 1914 Thora Heyerdahla zaczyna się w roku 1937, kiedy po ukończeniu studiów biologii, geografii i etnologii, realizuje on swoje marzenie z dzieciństwa i wraz z żoną opuszcza Norwegię, by zamieszkać na rajskej polinezyjskiej wyspie Fatu Hiva i powrócić do pierwotnego stylu życia z dala od techniki i cywilizacji. Są to czasy dalekie od turystyki masowej i lotów interkontynentalnych. Prawdopodobnie tylko fakt, że zostaje wraz z żoną adoptowany przez naczelnego wodza Tahiti, umożliwia mu przeżycie na tej odciętej od świata wyspie. Czytaj dalej Thor Heyerdahl – człowiek, który nie znał granic
Odważ się na własne marzenia
Znajomy z USA mówił mi ostatnio, że był na odczycie, gdzie prelegent opowiadał tę oto historię:
To historia pewnego chłopca, którego ojciec był wędrownym treserem koni, tułał się od stajni do stajni, od rancza do rancha, a chłopiec razem z nim. Mieszkali w przyczepie campingowej, nigdy nie zostając w jednym miejscu dłużej niż kilka miesięcy. W ten sposób nauka szkolna małego urwisa była ciągle przerywana. Byli biedni, chłopiec nie należał do najlepszych w szkole, ale marzył, by kiedyś hodować rasowe konie wyścigowe.
Kiedy był w highschool, nauczyciel zadał do domu wypracowanie na temat „kim chcę zostać, kiedy dorosnę”. Chłopca zafascynował ten temat, bo zobaczył w tym szansę, by opisać swoje marzenia. Napisał więc, że będzie hodować konie wyścigowe, narysował plan swojego przyszłego dwuhektarowego rancza, plan swojej czterystumetrowej willi, zaplanował dokładnie wszystkie budynki i pomieszczenia, gdzie będzie tor treningowy, gdzie stajnie, gdzie administracja rancza, opisał każdy szczegół. Włożył w to całe swoje serce.
Podekscytowany oddał pracę nauczycielowi.
Po tygodniu otrzymał pracę spowrotem z oceną Czytaj dalej Odważ się na własne marzenia
Niesamowita historia Cliffa Younga
Co roku w Australii organizowany jest zabójczy bieg wytrzymałościowy o długości 875 km (osiemset siedemdziesiąt pięć kilometrów !!!) z Sydney do Melbourne. Mówi się o nim, że jest najbardziej wyczerpującym ze wszystkich ultramaratonów na świecie.
Dlaczego najbardziej wyczerpujący?
Bo najlepsi potrzebują 6-7 dni, by go przebiec.
Chyba tylko ludzie, którzy przebiegli kiedyś w swoim życiu morderczy dystans maratonu (42km), potrafią tak naprawdę wyobrazić sobie nierealną skalę tego australijskiego przedsięwzięcia. Jest tak hardkorowe, że tylko najlepsi na świecie atleci mają wystarczające jaja, by się go podjąć i robią to tylko po wieloletnim treningu, przygotowując się specjalnie do tego wyzwania. O ultramaratonie mówi się w wypadku biegów powyżej dystansu maratońskiego, o przechodzących ludzkie siły dystansach 5okm, 100km. Natomiast tu mamy do czynienia z 21-krotnym dystansem maratońskim. W takim wypadku o wiele bardziej poprawnym określeniem byłoby słowo „obłęd”.
Dla lepszego zrozumienia: biegacze, którzy zwykle biorą udział w tym ultramaratonie, mają poniżej 30 lat. Są u szczytu swojej wydolności, mają za sobą historię sportowych sukcesów, wyczynowe doświadczenie i głęboką ekspertyzę, są sponsorowani przez wielkie korporacje, wyposażające ich w najlepszy, najdroższy sprzęt.
Właśnie dlatego historia jaką przeczytasz, jest tak niewiarygodna, ale jednak prawdziwa. Czytaj dalej Niesamowita historia Cliffa Younga
Za tych zwariowanych…
Motto tego bloga najtrafniej oddają słowa Steve’a Jobsa:
Here’s to the crazy ones.
The misfits.
The rebels.
The troublemakers.
The round pegs in the square holes.
The ones who see things differently.
They’re not fond of rules.
And they have no respect for the status quo.
You can quote them, disagree with them, glorify or vilify them.
About the only thing you can’t do is ignore them.
Because they change things.
They push the human race forward.
And while some may see them as the crazy ones,
We see genius.
Because the people who are crazy enough to think
they can change the world,
Are the ones who do.
W moim tłumaczeniu: Czytaj dalej Za tych zwariowanych…