Moja najnowsza prelekcja TEDx (wideo)

Kochani!

Właśnie zostało opublikowane nagranie z mojego najnowszego TEDexu: TEDxUNYP. Ta prelekcja to esencja mojej metodologii robienia rzeczy niemożliwych. To same sedno mnie. Jeśli chcesz robić rzeczy, które uważasz za niemożliwe, to musisz to obejrzeć! Czytaj dalej Moja najnowsza prelekcja TEDx (wideo)

Reklama

Jak myślą MILIARDERZY? [Expert w Bentley’u #02] – Rafael Badziag (wideo)

bentleyJak myślą miliarderzy? – Zapraszam do wywiadu ze mną w serii Ekspert w Bentley’u

Obejrzyj to wideo: Czytaj dalej Jak myślą MILIARDERZY? [Expert w Bentley’u #02] – Rafael Badziag (wideo)

Za późno by robić rzeczy WIELKIE? – wideo

Kiedy jest się za starym na robienie rzeczy wielkich? Kiedy jest za późno, by zwolnić hamulce i zacząć zadziwiać świat? Odpowiadam z Aruby na te pytania i przytaczam dwie historie, które rozwieją Twoje wszelkie wymówki. Na końcu jest też konkurs i co nieco do wygrania.

Czytaj dalej Za późno by robić rzeczy WIELKIE? – wideo

3 sposoby na kreatywność (wideo)

Skąd czerpać pomysły? Te metody pomogą Ci je naturalnie generować. Opowiadam z Seulu jak ja to robię i skąd biorą pomysły najlepsi przedsiębiorcy świata. Czytaj dalej 3 sposoby na kreatywność (wideo)

Joe De Sena – najwszechstronniejszy człowiek sukcesu

joedesena„Wracając ze znajomym jego samochodem z jakiegoś ironmana przysnąłem zmęczony kilkunastogodzinnym zmaganiami … i obudziłem się na trawie przy drodze, zakrwawiony, w obłędnym bólu, z nogą na plecach…ze swoją nogą na plecach. Najwyraźniej znajmomy też przysnął…i wyleciałem przez przednią szybę samochodu. Do mojej świadomości dotarło światło karetki oraz głos pośpiesznych kroków i odpłynąłem. Okazało się, że noga wyleciała ze stawu biodrowego i aby ją znów wstawić lekarze musieli mi złamać kość miednicy. Nie dawali mi szans, że będę mógł normalnie chodzić, nie mówiąc o bieganiu. Zacząłem od yogi, a cztery tygodnie po tym wydarzeniu siedziałem już na rowerze.  Jeszcze przed końcem roku, w ramach rehabilitacji połykałem kolejne ironmany.”

Tak Joe opisuje jedno z wydarzeń jego życia. Kim jest ten człowiek i dlaczego uważam go za najbardziej wszechstronnego człowieka sukcesu? Czytaj dalej Joe De Sena – najwszechstronniejszy człowiek sukcesu

Sahara Ultra 111 – Determinacja w praktyce

Ten wywiad został nakręcony ze mną 10 dni po ultramaratonie Sahara Ultra 111, który opisuję w trzech częściach tutaj (część 1), tutaj (część 2) i tutaj (część 3).

 

Tu kupisz „Umysł Miliardera”: https://UmyslMiliardera.pl/?ref=rb

Zapisz się na Newsletter: https://newsletter.indywidualista.pl

Obejrzyj to wideo:

Ciekaw jestem Twoich odczuć, spostrzeżeń i wniosków. Chętnie odpowiem na pytania w komentarzach.

Transkrypcja:

– Cześć Aleks, widzimy się znowu po jakimś czasie. Tydzień temu przebiegłeś ultramarton, który ukończyło tylko 7 osób na świecie, coś możesz o tym powiedzieć?

– Tak, znaczy to był taki bieg na Saharze, 111 kilometrów przez Saharę, po wydmach Sahary, w 40 stopniowym upale, prawie połowa osób tego nie ukończyła albo dostali zapaści układu krążenia albo po prostu dehydratacji, albo się poddali. A z tych, które ukończyli też większość osób straciła przytomność w trakcie zawodów, jak zostali ocuceniu to dotarli do końca. Jedna babka nawet 3 razy traciła przytomność, ale dotarła do mety. Ja byłem jednym z 3 ludzi, którzy nie stracili przytomności.

– Wrócimy do tego biegu, jeszcze zadam ci parę pytań, ale najpierw chciałbym wiedzieć, zapytać się jak to się stało, że zacząłeś w ogóle biegać? Bo to wiesz, w ogóle takie ultramaratony to kiedyś to mi się wydawało, że tylko biegają tam najmłodsi, dwudziestolatkowie, bo to jest ogromny wysiłek. Okazuje się, że jednak nie. Tak?

– Tak, większość ludzi jest powyżej czterdziestki, pięćdziesiątki.

– Jak to się stało, że zacząłeś biegać i dlaczego biegasz, akurat takie biegi, gdzie ludzie sobie krzywdę robią?

– Znaczy, jak startują to chyba nie myślą, że sobie krzywdę zrobią. No ja myślę, że myślą. No zasadniczo trzeba wyjść z założenia, że no nie dam rady przebiec ultramartonu bez bólu, bez cierpienia, bez problemów. Zasadniczo wychodzisz z założenia, że będziesz miał problemy, miał problemy, że będziesz miał tzw. ścianę, że będziesz miał kryzysy i to jest różnica między ultramratonem i maratonem.

– No właśnie, jaka jest różnica, bo może niektórzy nie wiedzą, co to znaczy w ogóle ultramaraton?

– Zacznijmy od tego, że maraton to jest to, co większość ludzi uważa za maksimum ludzkich możliwości, to są 42 km, żeby przebiec 42 km, to jest maraton. Natomiast ultramaraton to jest wszystko to, co jest powyżej 42 km, 50 km, 80 km, 100 km, no nie ma w zasadzie górnych granic. Tak jak nie ma górnej granicy ludzkich możliwości. Także to są właśnie ultramaratony i różnica jest no w długości, to jest takie trywialne spojrzenie. Poza tym ultramaratony zwykle rozgrywane są, czy część jest rozgrywanych w bardziej ekstremalnych warunkach. Maraton jest zwykle po prostu na ulicy, płasko. Natomiast ultramaratony są, po górach mogą być, mogą być po różnych ciężkich terenach, tak jak w tym wypadku po prostu przez Saharę, przez wydmy Sahary. Przy jakimś tam piekielnym upale, po piasku, w ciężkich warunkach atmosferycznych. I do tego, no to jest jedna rzecz tak bardzo technicznie, natomiast w rezultacie różnica jest taka, że do maratonu można się przygotować fizycznie. W ten sposób, że po prostu startując ma się duże prawdopodobieństwo, że się ukończy, no chyba, że będzie się miało jakąś kontuzję. Ale zasadniczo, że się ukończy bez kryzysu, jeśli się odpowiednio dawkuje energię i to można tak rozłożyć siły, żeby przebiec maraton i w jakimś tam czasie, który można zaplanować. Natomiast ultramaraton, wychodzi się z założenia, że się będzie miało przynajmniej jeden kryzys albo i więcej, nie można się do tego fizycznie przygotować. Każdy jest, biegnąc podczas ultramaratonu, po pierwsze nie może przewidzieć tego, co w tym wypadku, podczas 111 km może się wydarzyć. Ultramaratony biegnie się nie wiem 10, 12, 15, 20 godzin, jeszcze zależy, jaki długi.

– Powiedz, dlaczego ty zacząłeś biegać, bo ja wiem, że to twój trzeci taki maraton na pustyni, drugi na Saharze. Dlaczego to biegasz?

– Po prostu, po pierwsze lubię wyzwania wiesz, że mam jedną wielka pasję, to jest poznawać swoje granice i je przekraczać. No i także jak sam wiesz, nie jestem powiedzmy najwygodniejszym przyjacielem, bo lubię też poznawać ograniczenia ludzi wokół mnie i pomagać im w ich pokonywaniu, tudzież w jakiś sposób ich motywować do tego, żeby je pokonywali.

– Czyli, dlaczego warto przebiec taki ultramaraton?

– Taki ultramaraton, przy takich ekstremalnych rzeczach po prostu odkrywasz to, do czego naprawdę jesteś zdolny, zdatny. Odkrywasz zasięg swoich możliwości i też jakby poszerzasz zasięg tego, co jest dla ciebie możliwe.

– Czyli, załóżmy, że jest osoba, która przez całe życie siedziała, oglądała sobie na kanapie wygodnie telewizor i teraz ona słyszy, że jest coś takiego jak ultramaraton i że to zmieni jego życie, pozna swoje granice. Może to wpłynąć jakoś na jego życie, co byś powiedział takiej osobie. Czy warto się wziąć za to czy nie, czy coś zmieni się w życiu tej osoby?

– No zdecydowanie, już chociażby przebiegnięcie, maratonu już dużo zmienia. Ja podczas swojego pierwszego maratonu dokonałem bardzo istotnego odkrycia w moim życiu. A było to całkiem niedawno. To było w 2010 roku, przebiegłem swój pierwszy maraton.  Do tego muszę powiedzieć, że ja bardzo nie lubiłem zawsze biegać i byłem bardzo słaby z WF w szkole. I kiedyś miałem jakieś takie, marzenie, żeby kiedyś przebiec maraton i kiedyś przebiegłem ten pierwszy maraton, z resztą razem z Jackiem przebiegliśmy go w Atenach. I podczas tego maratonu, dokonałem, w zasadzie dwóch odkryć. Pierwsze odkrycie to jest to, że coś może nam się wydawać, znaczy, że większość naszych ograniczeń, którym podlegamy, to nie są ograniczenia narzucone nam z zewnątrz przez prawa fizyki i przez świat, tylko to są po prostu ograniczenia w naszych głowach. W rzeczywistości to my po prostu myślimy, że czegoś nie możemy, czegoś nie potrafimy, że coś jest niemożliwe a w rzeczywistości to jest możliwe lub to może być możliwe. To jest pierwsze moje odkrycie. Natomiast drugie odkrycie, są rzeczy, które rzeczywiście mogą być obiektywnie w tej chwili niemożliwe. Ja przed pierwszym swoim maratonem, pół roku przed pierwszym swoim maratonem obiektywnie nie byłem w stanie przebiec maratonu, biegiem. Nie byłem w stanie przebiec tego albo bym padł po drodze albo bym zrezygnował albo bym powiedział no nie da rady dalej, bym stanął, położył się i tego. Po prostu obiektywnie nie byłoby to możliwe. Natomiast poprzez odpowiedni plan treningowy, ja się przygotowywałem 3 miesiące. Po 3 miesiącach przebiegłem, ten maraton w założonym czasie. Nie był to jakiś wielki wynik chyba 4 godziny 28 minut, po jakimś tam pagórkowym terenie, w Atenach. I to się stało dla mnie możliwe, czyli dokonałem tego odkrycia, że coś, co nawet jest obiektywnie dla mnie, w tej chwili, niemożliwe, to nie oznacza, że to jest zasadniczo dla mnie, nie jest możliwe. To może stać się możliwe za jakiś czas.  Poprzez odpowiednie przygotowanie, jeśli poczynię odpowiednie kroki w tym kierunku. I w ten sposób później w ultramaratonach, poprzez przygotowania i poprzez odpowiednie i przygotowanie fizyczne,  i przede wszystkim psychiczne, bo to jest to, co mówię, przy ultarmaratonie fizycznie nie jesteście w stanie przebiec ultramaratonu. Po prostu w pewnym momencie wasze ciało, mówi nie dam rady i w tym momencie bardzo ważna jest psychika, w tym momencie ważne jest to, żeby się nie poddać, żeby wiedzieć, to że teraz nie daje rady, to nie znaczy, że za 5, za 10 km nie dam rady. Muszę po prostu  przetrwać ten kryzys, będzie lepiej, zmienią się warunki, być może będę w stanie kontynuować, być może dostanę jakiegoś ożywienia energii i tak dalej. W ultramaratonah jeszcze się poznaje to rozgraniczenie, znaczy tą różnice między nie mogę, znaczy nie dam rady dalej a wydaje mi się że nie mogę. Jeśli ty myślisz w tej chwili, że czegoś nie możesz, że nie jesteś w stanie, że nie tego, to jeszcze wcale nie znaczy, że obiektywnie nie możesz. To po prostu na razie jest tylko twoja myśl, a jaka jest rzeczywistość, to jest inna rzecz.

– Powiedz mi, bo to jest kwestia biegania, jak to się u ciebie przełożyło, czy się przełożyło u ciebie na życie, na biznes, na życie towarzyskie?

– No, zdecydowanie to się przekłada na biznes. Jak wiecie w innym odcinku mówiłem o tym, że piszę książkę o miliarderach, rozmawiam z miliarderami, z ludźmi osiągającymi największe sukcesy w biznesie. No i u nich też zauważyłem, po pierwsze duża część z nich biega albo zajmuje się sportem. Ale chodzi o to, że sport, tudzież taki szczególnie wydolnościowy sport, uczy bardzo dużo do życia, i do biznesu. Po pierwsze uczy systematyczności, siły woli i zaparcia. Uczy też czegoś takiego jak, zarówno zwyciężania jak i przegrywania, znaczy pokory w porażce tego, żeby nie obwiniać innych tylko szukać jakby winy u siebie i ulepszać siebie, żeby unikać tych porażek, też jakby odczuwać porażki, znosić porażki i nie załamywać się w dążeniu do swojego celu. Z drugiej strony uczy też zwyciężać, czyli co robić, jaką trzeba mieć psychikę i jaką determinację trzeba mieć i jaką silę woli i walki, żeby zwyciężać. A to w biznesie jest bardzo ważne, jeśli chodzi o konkurencję itd. Bo w sporcie i w biznesie jest naprawdę tak, że wygrywa ten, który najbardziej tego chce. Jeśli naprawdę chcesz wygrać, to zrobisz wszystko, żeby wygrać. I tu mam na myśli wszystko, ale nie oznacza, że podstawisz nogę przeciwnikowi  tylko, że zrobisz wszystko w swoich przygotowaniach, zoptymalizujesz każdy szczegół tego jak jesteś przygotowany, jak prowadzisz wyścig, jaka jest twoja strategia, jakie jest twoje myślenie itd. itd. wyżywienie, no wszystko.

– Bo wiem, że o tych biegach możesz opowiadać długo, bo tam wiele się wydarzyło, ale ten ostatni opisałeś chyba na swoim blogu.

– Tak. To jest jak wejdziecie na blog indywidualista.pl to ostatnie 3 wpisy tam właśnie są z tego biegu. Polecam bardzo, tam są też filmiki. Ja w pewnym momencie, no to była dla mnie zasadnicza, chcę powiedzieć, wyobraźcie sobie w 40 stopniowym upale, po wydmach, po Saharze biec przez 21,5 godziny. To jest ten czas, jaki ja potrzebowałem, żeby dobiec. Wyobraźcie sobie, że podczas biegu, jednego biegu wypijacie 20 litrów wody, i zużywacie 12,000 kalorii, to jest to, co ja przeszedłem. Ja do tego, to nie było dla mnie łatwe przedsięwzięcie, z tego względu, że 3 tygodnie wcześniej miałem, doznałem kontuzji kolana i niestety ta kontuzja się nigdy do końca nie wyleczyła i podczas biegu na 15 kilometrze, ta kontuzja się odnowiła i to jest właśnie to, czego się obawiałem. Zaczęła mnie rzeczywiście bardzo, jest to więzadło, jak to się nazywa, więzadło rzepki w kolanie, po prostu zaczęło mnie to bardzo boleć. Później noga zesztywniała, że nie byłem w stanie praktycznie biec. Do tego doszły odciski i to nie z boku tylko na podeszwach, praktycznie rany wielkości pół stopy. Jak wejdziecie tam na mój, czy prawie pół stopy, jak wejdziecie na mój, na ten blog indywidualista.pl to zobaczycie tam są zdjęcia, też w jakim stanie…

– Ja widziałem. Nie oglądaj tych zdjęć jak chcesz spać spokojnie.

– Po dwudziestu kilometrach już miałem te odciski i po prostu to było tak bolesne, że przy każdym, czy te rany miałem już po 20 km, i przy każdym kroku praktycznie nogi mi drętwiały z bólu, po 32 km były już zesztywniałe całkowicie. Nawet nie byłem w stanie praktycznie biec. Do tego dochodzi upał 40 stopniowy. Po prostu pocisz, znaczy gotujesz się we własnym pocie. Czyli obciążenie układu krążenia, tak jak mówię większość ludzi, czy tam duża część nie ukończyła, a większość z tych, co ukończyła po prostu byli tak przegrzani, że stracili przytomność. Natomiast mi się udało zachować tą przytomność, ale oczywiście to nie zostało bez wpływu na mój stan fizyczny. No i do tego jeszcze doszło obciążenie poprzez cięższy plecak, obciążenie kręgosłupa, gdzie był tam zakleszczony nerw, gdzie nie mogłem oddychać, przy oddychaniu w jakiś sposób mnie tam kuło w klatce piersiowej. I taki stan był już na 32 kilometrze, gdzie ja już myślałem, byłem przekonany na 32 km, że jestem u kresu swoich sił. A 32 kilometr oznacza, że jeszcze 80 km przede mną. I ja do tej pory, dzisiaj się dziwię, jak ja byłem w stanie pokonać pozostałe te 80 km i po drodze wielokrotnie myślałem, jak to jest możliwe, że ja jeszcze stoję, jeszcze nie padłem. No i jednak dotarłem do mety po 21,5 godzinach gehenny, piekła. Po prostu katując się przez cały dzień w upale i przez całą noc. I jak dotarłem do hotelu i wszedłem do lobby no to się okazało, że to lobby przypomina oddział intensywnej terapii, kolega, który siedem Ironmanów w tym roku zrobił, leżał nieprzytomny. W tej chwili nie wiedziałem, czy on jest nieprzytomny, czy nieżywy, on po prostu był blady, nie ruszał się i tego. Dwie kroplówki podłączone, jakiś suchy lód pod pachami, jakieś tam opatrunki. Ludzie się wokół niego kręcą. Inni też z kroplówkami leżący, ale jakoś tam, reagujący itd. No coś strasznego, czegoś takiego…

– Ja ci muszę jeszcze raz pogratulować. Gratuluję, bo to jest niezwykły wynik. Tym bardziej, że tak naprawdę trenujesz od 4 lat i dokonałeś czegoś, czego dokonało tylko 7 osób na świecie.

– No tak, jestem tak a propos, z tego, co wiem, no na pewno jedynym Polakiem, który tego dokonał, te 111 kilometrów przez Saharę. Jak do tej pory, może będą w przyszłości następni.

– Po tym, co powiedziałeś, to nie wiem czy ktoś się odważy akurat ten bieg przebiec.

– No ja myślę, że to były wyjątkowo ciężkie warunki, akurat tego dnia było też bezwietrznie, więc nie było żadnego chłodzenia. Ten organizator, to jest firma ZITOWAY są znani z organizowania ekstremalnych właśnie biegów pustynnych, głównie w Afryce, właśnie na Saharze, Namibii, pustyni Kalahari, przez wyschnięte jezioro Chot i oni z retrospekcji określili ten wyścig, jako najcięższą do tej pory przez nich zorganizowaną imprezę. No, więc to pewnie akurat takie warunki były. Akurat przypadło mi w tym uczestniczyć. No z perspektywy czasu oczywiście jestem dumny z tego, ale dwukrotnie byłem podczas tej imprezy dosłownie o słowo oddalony od powiedzenia koniec. I szczerze mówiąc to sam się dziwię, że wówczas musiałem się po prostu świadomie zdecydować na następne 16 godzin katorgi i cierpienia, świadomości tego, że to będzie cierpienie. No i dziwię się jak to było, jak się zdecydowałem na to. No, ale tak się stało.

– Krótko mówiąc teraz, w twoim biznesie będziesz po prostu fruwał.

– Znaczy no, na pewno jest tak, że dodawało mi to w pewnym sensie poczucia, jak by to powiedzieć, dodało mi to wiary w siebie. Znasz mnie to wiesz, że nigdy mi tej wiary w siebie nie brakowało. Natomiast zdałem sobie sprawę, że po prostu, jesteśmy w stanie dokonywać rzeczy, których sobie nie jesteśmy nawet w stanie wyobrazić.

– Kwestia determinacji.

– To jest kwestia determinacji, kwestia gotowości do przetrwania, do podjęcia ryzyka, do podjęcia no niekiedy nawet do podjęcia cierpienia czy w jakiś sposób po prostu wielkiego trudu i znoju. Tak? I po prostu wiedząc to, jestem pewny, że będę w stanie w biznesie dużo więcej determinacji wykazać i po prostu, jeśli trzeba będzie to tak długo przysiąść itd. Ja podczas właśnie tego biegu parę rzeczy sobie przypomniałem i jakby powtarzałem. Jedną z tych rzeczy, która bardzo pasowała do biegu, bo było po prostu piekielnie, piekielnie gorąca, to może niekoniecznie do biznesu się odnosi, ale do biegu, to było coś takiego, Winston Churchill mówił „If you’re going through hell, keep going.” czyli, jeśli przechodzisz przez piekło po prostu idź, nie zatrzymuj się. No i to ja właśnie dalej szedłem, dalej kontynuowałem to, żeby się po prostu, żeby się tylko nie zatrzymywać, żeby nie poddawać się. To jest jedna rzecz. A druga rzecz to jest bardzo prosta reguła na sukces, która się odnosi do biznesu, do sportu, do wszystkiego w życiu, że sukces odnoszą ci, którzy po prostu tak długo się nie poddadzą aż go odniosą. Właśnie tak długo walczą, nie poddają się aż po prostu dopną swego, aż odniosą ten sukces. I to, dokładnie to zastosowałem, to sobie ciągle powtarzałem na Saharze. I po prostu uświadomiłem sobie też moc tej prostej, trywialnej reguły, także w biznesie.

– I mam nadzieje, że dla ciebie słuchaczu będzie to odpowiednia inspiracja do tego, żeby ubrać adidasy i wyjść z domu i pobiegać.

– Dziękuję ci bardzo.

– No dzięki.

Tu dostaniesz polskie wydanie książki: https://UmyslMiliardera.pl/

Obserwuj i polub mnie:
Newsletter: https://newsletter.indywidualista.pl
YouTube: https://www.youtube.com/indywidualista
Facebook: http://fb.me/indywidualistapl
Twitter: http://twitter.com/indywidualista

Prelekcja TEDx „Czego nauczyłem się od najlepszych przedsiębiorców świata”:
http://tedxwsb.indywidualista.pl

Prelekcja TEDx „Niemożliwe jest łatwiejsze niż myślisz”:
http://tedx.indywidualista.pl

Tu dostaniesz książkę „Ready, Set, Go!”, którą napisałem z Brianem Tracy:
E-Book: https://geni.us/rsgkindle
Papierowa: https://geni.us/readysetgo

Kup „The Billion Dollar Secret” (wydanie angielskie):
https://TheBillionDollarSecret.com/

Kup „Umysł Miliardera” (wydanie polskie):
https://UmyslMiliardera.pl/

Co Ty myślisz na ten temat? Zapraszam do komentarzy.

Chcesz poczytać/zobaczyć więcej motywujących rzeczy? Zapisz się na “Follow blog Indywidualista.pl” (w menu po lewej stronie), by dostawać powiadomienia o nowych artykułach na skrzynkę e-mail.

Pamiętaj podzielić się wpisem z bliskimi i przyjaciółmi korzystając z poniższych linków:

Sahara Ultra 111 – część 3: piekło nocą

IMG_0485_kleinOtchłań nocy. Biegnę w kompletnej samotności przez bezkres Sahary. Nade mną jej gwieździste niebo, a pod nim absolutna ciemność. Kilometry przede mną i kilometry za mną ani żywej duszy. Nie widzę i nie słyszę nikogo i tylko rozstawione przez organizatorów co 50m odblaski wyznaczają trasę w świetle czołówki. Wystarczy, że jeden się przewróci, albo skończy mi się bateria i jestem zgubiony.

Czytaj dalej Sahara Ultra 111 – część 3: piekło nocą

Sahara Ultra 111 – część 2: droga przez piekło

saharaultra2Agonia zaczyna się na 32km. Palące słońce Sahary wyssało już chyba całą moją energię. Poranione od ostrych kamieni stopy drętwieją z bólu przy każdym stąpnięciu. Odnowiona kontuzja więzadła rzepki powoduje przenikliwy ból w kolanie i znacząco ogranicza jego ruchliwość, co nie pozwala mi dalej biec. Jestem u kresu sił. Co tu robić? Jeszcze 80km w takim stanie? Niemożliwe! Czysta rozpacz. To chyba koniec. Setki godzin treningu na marne. Czyżby cały ten trud był na nic? Czytaj dalej Sahara Ultra 111 – część 2: droga przez piekło

Niesamowita historia Cliffa Younga

Co roku w Australii organizowany jest zabójczy bieg wytrzymałościowy o długości 875 km (osiemset siedemdziesiąt pięć kilometrów !!!) z Sydney do Melbourne. Mówi się o nim, że jest najbardziej wyczerpującym ze wszystkich ultramaratonów na świecie.

Dlaczego najbardziej wyczerpujący?

Bo najlepsi potrzebują 6-7 dni, by go przebiec.

Chyba tylko ludzie, którzy przebiegli kiedyś w swoim życiu morderczy dystans maratonu (42km), potrafią tak naprawdę wyobrazić sobie nierealną skalę tego australijskiego przedsięwzięcia. Jest tak hardkorowe, że tylko najlepsi na świecie atleci mają wystarczające jaja, by się go podjąć i robią to tylko po wieloletnim treningu, przygotowując się specjalnie do tego wyzwania. O ultramaratonie mówi się w wypadku biegów powyżej dystansu maratońskiego, o przechodzących ludzkie siły dystansach 5okm, 100km. Natomiast tu mamy do czynienia z 21-krotnym dystansem maratońskim. W takim wypadku o wiele bardziej poprawnym określeniem byłoby słowo „obłęd”.

Dla lepszego zrozumienia: biegacze, którzy zwykle biorą udział w tym ultramaratonie, mają poniżej 30 lat. Są u szczytu swojej wydolności, mają za sobą historię sportowych sukcesów, wyczynowe doświadczenie i głęboką ekspertyzę, są sponsorowani przez wielkie korporacje, wyposażające ich w najlepszy, najdroższy sprzęt.

Właśnie dlatego historia jaką przeczytasz,  jest tak niewiarygodna, ale jednak prawdziwa. Czytaj dalej Niesamowita historia Cliffa Younga